Łąck w okresie powstań narodowych

 

 


     Tragiczny upadek powstania listopadowego nie zdołał stłumić dążeń narodowowyzwoleńczych społeczeństwa polskiego. Wkrótce po upadku powstania zawiązała się na emigracji organizacja patriotyczna „Zemsta Ludu”. Jej członkowie przewidywali możliwość zorganizowania nowego powstania przeciwko zaborcom Polski. „Zemsta Ludu” mobilizowała ochotników do partyzantki, mającej działać na terenie Królestwa Polskiego. Inspiratorzy wspomnianej organizacji błędnie uważali, że samo wkroczenie grup partyzanckich porwie lud do walki o niepodległość kraju. Popełniono przy tym wiele niewybaczalnych błędów. Między innymi pominięto całkowicie akcję uświadamiającą na wsi i w miastach. Na wiosnę 1833 roku kilka grup partyzanckich przekroczyło granicę pruską i wkroczyło na teren Mazowsza. 
     Na dowódcę grupy partyzanckiej mającej działać w okręgu gostynińsko –kujawskim wyznaczono byłego kapitana wojsk polskich Antoniego Winnickiego. Winnickiemu miał towarzyszyć emisariusz i jednocześnie oddany przyjaciel z lat tułaczki polistopadowej, Adam Piszczatowski, wcześniej wyznaczony na dowódcę okręgu drohiczyńsko – bialskiego. Na teren powiatu gostynińskiego kapitan Winnicki nie dotarł, gdyż został aresztowany w Piotrkowie. W Gostynińskie zdołał dotrzeć tylko Adam Piszczatowski. Najpierw zjawił się u dziedzica Zaborowa Starego, Walentego Zaborowskiego, a następnie skontaktował się z Adolfem Łączyńskim, właścicielem dominium Białe z przyległościami. Dwukrotnie przebywał też na terenie ziemi gostynińskiej Artur Zawisza, mający nominację na naczelnika okręgu sochaczewsko – warszawskiego. Po raz pierwszy młody Zawisza przeprawił się w ubraniu chłopskim przez Wisłę i dotarł przez Radziwie, Ciechomice, Łąck do karczmy Oszczywilk pod Gąbinem. Tu jednak dowiedział się o dużej aktywności władz carskich, poszukujących gorączkowo emisariuszy. Do akcji tej próbowano wciągnąć stróże chłopskie. Zawisza postanowił wycofać się do Turzyna ( w zaborze pruskim ), gdzie wcześnie znalazł gościnne lokum. Po raz drugi, wspólnie z Kalikstem Borzewskim, przeprawił się przez Wisłę pod Włocławkiem w nocy z 30 kwietnia na 1 maja. Na terytorium Królestwa Polskiego rozpowszechniali zredagowane przez siebie odezwy do „Obywateli Polaków ”. W połowie czerwca oddział Artura Zawiszy znalazł się w okolicach Krośniewic w obwodzie gostynińskim. Tu jednak został otoczony przez szwadron carskich huzarów. Dowódcę, który dostał się do niewoli, skazano na śmierć tzw. hańbiącą, to jest przez powieszenie. Egzekucję wykonano 26 listopada 1833 roku na placu kaźni w Warszawie, od 1928 roku noszącym nazwę plac Artura Zawiszy Czarnego. Artur w chwili śmierci miał zaledwie 25 lat.
     Tymczasem na terenie powiatu gostynińskiego władze carskie przystąpiły do wychwytywania szlachty związanej z działalnością „Zemsty Ludu ”. Już w początkach lipca1833 roku przekazano pod sąd wojenny właściciela dóbr Korzeń – Zawiszę, jego kolegę – Jelińskiego i ekonoma tych dóbr – Skibińskiego. Wszyscy zostali oskarżeni o przechowywanie broni. Dnia 18 lipca tegoż roku przed sądem wojennym postawiono Adolfa Łączyńskiego i Walentego Zaborowskiego, oskarżonych o przygotowywanie powstania na terenie Gostynińskiego i utrzymanie kontaktów z emisariuszem Adamem Piszczatowskim. Sam Piszczatowski został rozstrzelany 20 stycznia 1834 roku pod wsią Skorupy, niedaleko Białegostoku. 
     Ludność włościańska w okolicach Gostynina odznaczała się dużą gospodarnością i pracowitością. Dlatego też wiele gospodarstw włościańskich nosiło wyraźne ślady ogólnego postępu rolniczego, jaki zaznaczył się na tym terenie już w pierwszych latach drugiej połowy XIX stulecia. Władysław Grabski w „Historii Towarzystwa Rolniczego …” podaje wiele opisów gospodarstw włościańskich, które były wzorowo prowadzone i były przykładem postępowych (intensywnych) metod gospodarowania. Do tych gospodarstw na terenie powiatu gostynińskiego Grabski zaliczył gospodarstwo Mateusza Czajkowskiego z Kozic (w 1853 roku miał 47,5 mórg ziemi, wprowadził w swoim gospodarstwie płodozmian 4 - polowy z koniczyną, założył sad owocowy, miał liczny inwentarz, stosował nawożenie pól, posiadał wóz o żelaznej osi, co według autora było wielką osobliwością, gdyż w wielu okolicach wóz taki w ogóle nie był jeszcze znany). Kasztelan ze Świniar (14 mórg ziemi) prowadził doskonale swoje gospodarstwo, trzymał liczny inwentarz, uprawiał pszenicę; Piotr Wójcik w Dzierząznie koło Łącka (24 morgi ziemi) podobnie jak wyżej wymienieni posiadał dużą obsadę zwierząt gospodarskich, 1 - morgowy ogród, pasiekę i zarybioną sadzawkę; Kazimierz Nowogórski z Bud Kozickich (37 mórg) uprawiał rośliny pastewne i koniczynę, trzymał dużo bydła. 
     Na obszarze południowo - zachodniego Mazowsza rozwinięte też było gorzelnictwo. W porównaniu z innymi powiatami Królestwa liczba gorzelni na omawianym terenie nie była jednak duża. Na terenie interesującego nas regionu na ogół były dobre gleby i właściciele folwarków szukali dochodów w uprawie buraków cukrowych.
     W roku gospodarczym 1859/60 w Królestwie Polskim wyprodukowano 4 832 908 wiader wódki, w tym w powiecie gostynińskim przeszło 89 tysięcy wiader. W ówczesnym powiecie gostynińskim duże gorzelnie znajdowały się w Słubicach, Sannikach, Trębkach, Lucieniu, a także w Ciechomicach, Łącku i Rogożewie. W sumie w ówczesnym powiecie gostynińskim znajdowało się 39 gorzelni zatrudniających 185 robotników, zaś wartość produkcji wynosiła ponad 213 tysięcy rubli.
      Lata poprzedzające wybuch powstania styczniowego zaznaczyły się wzmożonym ruchem politycznym, wyrażającym się patriotycznymi manifestacjami. Już na długo przed wybuchem powstania prowadzono na tym terenie propagandę patriotyczną, śpiewano hymny o charakterze narodowo – religijnym. Przypominano o obowiązkach dobrego Polaka. Pojawiały się odezwy wzywające mieszkańców, głównie szlachtę, do wzięcia udziału w zjeździe w dniu 25 lutego w Warszawie z okazji 30 rocznicy bitwy o Olszynkę Grochowską. 
     W pierwszych dniach trwania powstania zdarzył się na terenie powiatu gostynińskiego osobliwy przypadek. Oto na stronę powstańców przeszedł polski oddział pod dowództwem lekarza wojskowego armii rosyjskiej Emeryka Syrewicza. Oddział ten 28 stycznia napadł w okolicach Jeziora Białego na kozaków transportujących jeńców – powstańców schwytanych w lasach duninowskich. Jeńcy zostali oswobodzeni. Dodać jeszcze należy, że oddział Syrewicza walczył z wielką odwagą w różnych stronach ziemi gostynińskiej, a także ziem łowickiej i rawskiej. Mimo kilkakrotnego rozbicia utrzymał się aż do grudnia 1863 roku.
     Kolejna potyczka miała miejsce w dniu 7 marca pomiędzy wsią Krzywie a Chojenkiem–7 kilometrów na północny zachód od Gostynina. Na powracający z ziemi rawskiej oddział Łakińskiego napadli Rosjanie z pułkownikiem Hagenmajstrem na czele. Powstańcom udało się odeprzeć atak. W potyczce tej Rosjanie stracili 3 żołnierzy, a 6 zostało rannych. W drodze powrotnej do Kutna Hagenmajster napotkał grupę maruderów z oddziału Łakińskiego. Wszyscy zostali wyłapani i odtransportowani do Kutna. Oddział Józefa Łakińskiego liczył około 700 powstańców, a oddział Hegenmajstra 400 żołnierzy piechoty i 75 kozaków. Wojska Łakińskiego przeszły w lasy łąckie, skąd robiły wyprawy na Szczawin i Dobrzyków. W samym Łącku zorganizowano najście na pocztę, gdzie 8 marca skonfiskowano na cele powstania 800 rubli. 
     Jedna z ostatnich bitew na terenie ziemi gostynińskiej w okresie powstania miała miejsce w dniu 13 grudnia 1863 roku. Po potyczce w okolicach Rawy w dniu 10 grudnia oddział jazdy „Dzieci warszawskich” pod dowództwem majora Nadmillera był przez kilka dni pędzony przez Rosjan na północ w stronę Wisły. W godzinach rannych 13 grudnia zatrzymali się w Słubicach. Zostali tu dopędzeni przez oddziały nieprzyjacielskie sztabskapitana Cytowicza, majora Sztejna z Sochaczewa, sztabskapitana Poznańskiego i majora Kiryjewa z Łowicza. Rosjanie okrążyli prawie ze wszystkich stron powstańców, wszystkie też drogi w głąb Królestwa, tj. na Sanniki i Gąbin zostały obstawione silnymi grupami żołnierzy carskich. Jedynie nieco słabiej obsadzona była droga na Zyck, ku Wiśle. Po wielkich wysiłkach powstańcom udało się wydostać właśnie w kierunku Piotrkówka i Zycka. Dowództwo nad jazdą warszawskich powstańców z rozkazu Nadmillera objęli jego adiutant Bartczak oraz porucznik Szokalski. Około 200 ludzi zostało jednak dopędzonych w Zycku przez oddziały armii carskiej. Siły rosyjskie, składające się z kozaków, huzarów i dragonów, liczyły około 700 żołnierzy. Przez kilka godzin trwała zaciekła walka. Strona rosyjska poniosła wielkie straty, gdyż na całym terenie walki znajdowały się liczne płoty, zza których powstańcy mogli dogodnie strzelać do nacierających Rosjan. Ocenia się , że liczba zabitych i rannych Rosjan wynosiła około 100 ludzi. Polacy również stracili kilkudziesięciu powstańców, a ponad 10 dostało się do niewoli. Wielu spośród powstańców utonęło w lodowatej wodzie odnogi Wisły przy przeprawie, będącej próbą wydostania się z okrążenia grożącego zagładą całego oddziału powstańczego. Ocalali powstańcy po tragicznej bitwie pod Zyckiem udali się przez Juliszew, Grabie i Łąck do Kowala, na teren Kujaw.
     Po upadku powstania styczniowego w Królestwie Polskim nastąpił okres wzmożonego ucisku narodowego. Władze carskie zaczęły dokonywać licznych represji w stosunku do osób czynnych w powstaniu. Represje te były jeszcze sroższe od zastosowanych po upadku powstania listopadowego. Na podstawie zarządzenia generał – gubernatora z 1844 roku energicznie przystąpiono do egzekwowania w urzędach, szkołach, sklepach Królestwa zasady dwujęzyczności napisów. Mieszkańców miast zobowiązano w dniach świąt państwowych Rosji do wywieszania na domach flag czerwono-niebieskich lub czerwono-zielonych. 
     W dalszym ciągu obowiązywała mężczyzn służba w armii rosyjskiej. W porównaniu z okresem paskiewiczowskim służbę w wojsku skrócono z 15 do 6 lat. O poborze rekrutów decydowało losowanie. W końcu lat sześćdziesiątych XIX wieku z Gąbina i Gostynina brano do wojska w ciągu roku około 150-200 mieszkańców w wieku 20-24 lat, i to bez względu na ich stan cywilny. Wielu spośród mężczyzn, szczególnie zamożnych, starało się różnymi sposobami wykupić od obowiązku służby wojskowej. Z tego też względu ciężar służby wojskowej spadł głównie na ludność najbiedniejszą. Liczni spośród poborowych uciekali za granicę, aby nie pozwolić się zabrać do wojska.